Kasia – kobieta, która kocha liczby

Życie może się zmienić za sprawą starej gazety kupionej na targu staroci

Trzeba mieć dużo odwagi, aby w życiu zrobić woltę zawodową i prywatną, i to nie jeden raz. A Kasia Mathis tę odwagę ma i nigdy przy tym nie opuszcza jej radości życia.

Największą jej pasją są liczby i to właśnie z nimi związała swoje życie. Ale zanim doszła do tego, co naprawdę jest jej powołaniem, wykonywała kilka innych zawodów. Od wielu lat mieszka z Niemczech, nad Jeziorem Bodeńskim, i, jak sama mówi, to jej miejsce na Ziemi.

Zapraszam was na rozmowę z Katarzyną Mathis, kobietą, które po 50. założyła Akademię Numerologii Sukcesu i kształci kolejne pokolenia numerologów.

Nowy kraj, nowe życie

Estera Laskowska: Kasiu, większość swojego życia mieszkasz w Niemczech. Wyjechałaś z Polski jako młoda mama. Dlaczego wyprowadziłaś się z Polski?

Kasia Mathis: Tata mi kazał. Dosłownie! Miałam 21 lat i małe dziecko, ale nie żyłam już z mężem. To było krótkie, 7-miesięczne małżeństwo. A wyszłam za mąż trochę na złość rodzinie, więc skończyło się tak, jak przewidzieli. 

Mój tato pojechał już wcześniej z bratem do Niemiec. To też była ciekawa historia. Był rok 1984 i tato z bratem uciekli z tego sławetnego promu w Hamburgu. Z Polski wypłynęły dwa promy, w Hamburgu wszyscy z promów uciekli i do Kopenhagi popłynęły one już całkowicie puste. Ze względu na to, że oni zrobili taką akcję, to mojej mamy z siostrą nie chcieli z Polski wypuścić, ale w 87 roku zaczęli rozdawać paszporty i wypuszczać z kraju. Wtedy ojciec chwycił za telefon i mówi mi, abym uciekała z kraju, bo nie wiadomo, co to będzie, czy potem znowu nie zamkną granic, że może to jedyna szansa. Jeszcze przed wyjazdem musiałam iść na milicję i złożyć oficjalne oświadczenie, że wrócę, że jadę tylko kupić prezenty na święta, że zostawiam tutaj męża (bo nie byliśmy rozwiedzeni). Spakowałam torbę, wzięłam córkę i pojechałam. 

I jak pierwsze wrażenia w nowym miejscu?

Przyjechałam do Niemiec za karę i przeryczałam pierwszy rok. Mój cały świat został w Polsce. Początki były okropne, nie rozumiałam języka i strasznie mnie to wkurzało. Nie było translatorów, jedynie mogłam coś wyczytać w książkach do nauki niemieckiego. 

Pierwszy papier jaki dostałam z urzędu był “Witamy w ojczyźnie”.

Jak to w ojczyźnie?

Ja i moja córka miałyśmy od urodzenia niemieckie obywatelstwo. Mój dziadek był Niemcem. Podpisał Volkslistę i po wojnie wrócił do Niemiec. Nie znałam go, wyjechał tam sam, a babcia została z dziećmi, bo uwierzyła w propagandę, że tam się głoduje i poumierają wszyscy. Zawdzięczam mu nazwisko, które też nie było łatwo mieć w czasach komunizmu w Polsce.

Mam niemieckie obywatelstwo i nazwisko, nie było to dobrze widziane w komunistycznej Polsce.

Jakie były twoje początki w Niemczech? Jak się odnalazłaś?

Dobrze, że nie miałam w ogóle paszportu, bo na pewno bym wróciła. Dostałam go dopiero po roku i wtedy postanowiłam już zostać. Ale na początku wydawało mi się, że nie pasuję tutaj. Dopiero po roku sprowadziłam partnera z Polski, ojca mojej drugiej córki, z którym dopiero jakoś się osadziłam w nowym kraju.

Czy szybko nauczyłaś się języka?

Opowiem ci śmieszną historię: do Niemiec przyjechałam 21 listopada, a od 1 grudnia poszłam do pracy. Pracowałam we włoskiej knajpce i szef musiał mi na kartce napisać, na którą godzinę mam przyjść do pracy, bo ni w ząb nie rozumiałam. Moja praca polegała głównie na robieniu kawy i napojów, nie miałam kontaktu z klientami.

Potem poszłam do szkoły językowej. Wtedy my, przesiedleńcy, byliśmy w Niemczech bardzo dobrze przyjęci. Państwo ułatwiało nam życie, dostawaliśmy mieszkanie, pieniądze na życie, poszłam do szkoły (5 dni w tygodniu po 8 godzin), były pożyczki bezzwrotne, wiele udogodnień. Nauczyłam się więc języka, bo bez tego, uważam, nie da się żyć w żadnym kraju.

Na początku miałam ambicje, aby mówić jak Niemcy, ale przestałam pracować nad moim akcentem, bo myślę, że to prawie niemożliwe pozbyć się go, jeśli to nie twój język urodzenia. Powiem ci, że trochę mnie to męczyło przez ileś lat, ale potem miałam taką refleksję, że co ja to właściwie potrzebuję przynależności do któregokolwiek kraju. Nie czuję się w 100% Polką, ani w 100% Niemką. Jestem po prostu sobą.

Mieszkam w Lindau. Do Jeziora Bodeńskiego mam kilka kroków. Uwielbiam to miejsce.

Jak księgowa została numerolożką

Twoja kariera zawodowa jest równie ciekawa, jak twoje życie. Nie byłaś od razu numerolożką, więc od czego zaczęłaś?

Byłam już w Niemczech ok. 10 lat i przerobiłam przez ten czas kilka dziwnych zawodów, ale nadszedł czas, aby wziąć życie za rogi i nauczyć się jakiegoś konkretnego, stabilnego zawodu. Powiem ci prawdę, że dobijało mnie, kiedy musiałam w rubryce w dokumentach wpisywać “Hausfrau”, czyli pani domu. Nie uśmiechało mi się też lecieć na szmacie całe życie. Córki były już większe, więc mogłam wygospodarować czas dla siebie i zrobić szkołę. 

Lubię liczby, zawsze było mi z nimi po drodze, więc mój wybór był, wydawałoby się, oczywisty. Zdobyłam więc dyplom jako doradca podatkowy i… już w trakcie nauki uświadomiłam sobie, że nie spędzę ani jednego dnia w tym zawodzie, haha.  

Absolutnie nie nadaję się do siedzenia cały dzień w biurze wśród podatków. Czułabym się jak w klatce. Zrobiłam to jednak na swoich zasadach. To były czasy, kiedy do Niemiec przyjeżdżało bardzo wielu Polaków i szukali kogoś, kto zna się na niemieckiej księgowości i mówi po polsku. Byłam pomostem między ich firmami, a niemiecka skarbówką. I w moim biurze rachunkowym pracowałam wiele lat, aż pewnego dnia doszło do mnie, że to znowu nie ma wiele wspólnego z liczbami, a więcej z paragrafami i od wtedy przestało mi się to podobać.

I czy to właśnie wtedy w twoje życie wkroczyła na białym koniu numerologia?

Wkroczyła, ale w taki sposób, że aż trudno uwierzyć. Poszłam ze znajomymi na targ staroci w Bremen i tam kupiłam od Polaków jakąś gazetę, do dzisiaj nie wiem, co to było i jaki miała tytuł.

Kocham pracę z ludźmi i chcę im pomagać. To właśnie daje mi numerologia.

Otworzyłam tę gazetę, a tam był artykuł “Numerologiczne tendencje na następny miesiąc”. Od razu sobie pomyślałam, że to musi mieć coś do czynienia z moimi ukochanymi liczbami i zapytałam swojego znajomego, co to w ogóle jest ta numerologia. Nie było jeszcze tak rozwiniętego internetu, więc Alek mi obiecał przywieźć książki z Polski. Kiedy je otworzyłam, już wiedziałam, że to jest moje, że to jest właśnie to, czego szukałam całe życie. Bo ja Ci nie wspomniałam, że ja cały czas szukałam dla siebie miejsca, spełnienia. Wiedziałam, że mam coś robić, ale nie wiedziałam, co to ma być. I właśnie z tą moją numerologią puzzle wskoczyły nagle na swoje miejsce i okazało się, że to jest właśnie mój cel. 

Miłość od pierwszego wejrzenia?

Tak. To było takie hobby do potęgi entej. Poświęcałam numerologii każdą wolną chwilę, każdemu liczyłam, czy chcieli, czy nie, nie było zmiłuj. 

Uczyłam się, czytałam, kupowałam książki jak szalona. Dziś przestrzegam moim studentów przed kupowaniem tylu książek i nawet miałam w tym roku w sylwestra rytualnie je spalić. Naczytałam się ich, jednak bez pomocy innego numerologa nie zajdziesz za daleko, więc znalazłam numerolożkę, która mi pomogła. Latałam do niej do Polski i pewnego dnia ona wyliczając coś odwróciła się do mnie i mówi: ty będziesz się tym zajmować, bo tutaj jest energia, moc i jak tylko złapiesz o co chodzi, to ty będziesz to robiła. Ja się złapałam za głowę, bo wtedy niewiele wiedziałam. 

Potem dopieszczałam jeszcze mój warsztat z jedną osoba i tak oto zostałam się numerolożką i moja ogromna pasja stała się moim zawodem.

Pomagam firmom osiągnąć sukces

Co z numerologii jest tak ciekawego? Co ona daje?

Ja od razu wiedziałam, do czego ona służy i jak dużo dobrego może przynieść. Od razu poczułam taką czystą fascynację, co z niej można wyciągnąć.

Ja od zawsze byłam takim psychologiem hobbystą. To do mnie przychodzili ludzie ze swoimi problemami i wyliczając im podatki, naprawiałam im życie i słuchałam o kłopotach. Potrafiłam też nieźle kogoś zmotywować. 

I właśnie numerologia to połączenie moich dwóch pasji: liczb i psychologii. I ja z tym od razu wystartowałam, bo ja jestem praktyk i musiałam od razu sprawdzić, czy to działa. I działało. I to było to moje spełnienie, że ktoś dostaje ode mnie coś, co działa, dzięki czemu będzie mu łatwiej w życiu, zobaczy w sobie fajne rzeczy. Ja sobie wtedy obiecałam, że będę robiła to tak długo, aż będę czuła frajdę.

Przeprowadziłam już ponad 2300 konsultacji. Spełniam się w tym w 100%.

I czujesz ją nadal?

Minęło 22 lata odkąd zajmuje się numerologią i moja fascynacja jest coraz większa. Początkowo robiłam to pół na pół z księgowością, ale od 17 lat to mój główny zawód.

Masz więc swoją działalność, możesz wystawiać rachunki i jakaś firma może do ciebie przyjść i odliczyć konsultacje od podatku??

Tak, jak najbardziej.

Myślę, że w Polsce jest to jeszcze nie do pomyślenia. Czy da się zatem z tego wyżyć?

Pewnie. Raz było lepiej, raz gorzej, bo działałam zawsze spontanicznie, bez planu. Nie miałam jakiegoś planu biznesowego, po prostu wieści się rozeszły i miałam klientów.

Kasiu, przeprowadziłaś ponad 2300 konsultacji. Z czym ludzie przychodzą do numerologa i jak możesz im pomóc? 

Moi klienci to przeważnie osoby, które prowadzą biznes lub szukają na niego pomysłu. I na siebie, bo jednak to się także łączy z życiem prywatnym. Dzięki numerologii dostają ode mnie drogowskaz, dzięki któremu dojdą tam, gdzie chcą. 

Ja sama mam tak jakby dwa życia, to z segregatorami i księgowością, a drugie z numerologią. I dlatego wiem, co to oznacza niespełnienie. Ale też wiem, co to znaczy robić rzeczy, które się kocha. I ja dzięki numerologii mogę pokazać mu drogę do tego spełnienia.

A jakie osoby do Ciebie przychodzą?

Są to osoby, które poprowadzą dobrze prosperujący biznes i mają nowy kontrakt. Chcą się poradzić i zobaczyć, dokąd to prowadzi. Ale także dziewczyny, które otwierają swoje biznesy. Albo takie, które już coś mają, działa, ale nie tak jak trzeba. Czegoś brakuje, nie idzie to do przodu.

Jest wiele rzeczy, które blokują przed sukcesem. Ja potrafię te blokady znaleźć i usunąć.

Jest też grupa ludzi, którzy szukają swojego powołania. Ja pomagam im je znaleźć, a raczej zobaczyć. Bo powołanie nie przyjedzie do ciebie na białym koniu. Musisz szukać, sprawdzać i ruszyć się z kanapy. Życie patrzy na nas z góry i mówi: no mam coś fajnego dla niej, ale kiedy ona zrobi te pierwsze kroki. 

Co możesz wtedy dla nich zrobić?

W takich wypadkach najczęściej pracujemy nad imionami i nazwiskami. Rzadziej chodzi o nazwę firmy lub datę jej otwarcia. 

Bardzo ważny jest nasz podpis numerologiczny, czyli imię i nazwisko. Rzadko się zdarza, aby był on prawidłowy. Na 2300 osób spotkałam 3 z dobrą kombinacją imion i nazwisk, w tym jest moja córka (nie wiem jak to zrobiłam 😂). Jeśli te podpisy nie działają, nie ma w nich harmonii, tworzymy nowy podpis, tzw, podpis aktywujący i zamieniamy tę nie wspierającą kombinację tę nową. 

Chcę wykształcić najlepszych numerologów

Kasiu, powoli odchodzisz od pracy z klientami indywidualnymi i teraz całe moce wkładasz w budowanie Akademii Numerologii Sukcesu. Skąd pomysł na to, aby uczyć innych?

Po wielu latach w pracy z ludźmi zaczęło mi to ciążyć, że nie mam stabilności i przewidywalności. Musiałam ten biznes ciągle pchać, a nie miałam co miesiąc stabilnej wypłaty i zabezpieczenia na przyszłość. Ale nie wiedzialam, jak przekształcić ten mój numerologiczny biznesik w stabilny biznes. Wtedy na mojej drodze stanęła kolejna mentorka, Ania Kupisz. 

Pamiętam ten dzień w 2022 roku, kiedy leżałam na łóżku i sobie pomyślałam, że niech to się wszystko zburzy i teraz niech się albo coś zadzieje, albo w pizdu to wszystko trzasnę, a ja pojadę do pracy do Szwajcarii.

Od dziecka chciałam uczyć, ale mama odwiodła mnie od tego pomysłu. Teraz spełniam się w mojej Akademii.

I wtedy powstał pomysł na Akademię?

Wiedziałam, że Ania mi pomoże i tak się stało. Numerologia miała zostać, ten człon, ale wszystko wokół miało się zburzyć i zbudować od nowa, od podstaw, ale w inny sposób i tak się stało. Wspominam ten moment szczególnie mocno. Wiesz, jak to jest, jak pięściarz leży na ringu i zbiera siły, a potem podnosi się ten ostatni raz, aby zadać cios? To właśnie byłam ja.

Postawiłam wszystko na jedną kartę, wyskrobałam resztki kasy na program mentoringowy z Anią i zaczęłam pracować. Wdrażałam w życie wszystko, co mówiła. Weszłam w program w czerwcu, latem już miałam podwaliny nowego biznesu, a w na jesień rozpoczęłam spotkania “Zakochaj się w numerologii”. Postawiłam, że po tylu latach przyszedł czas, abym to ja była dla kogoś mentorką i zaczęłam tej numerologii uczyć. Bo nie ukrywam, że po 22 latach mam co przekazać.

Kasia, czyli byłaś kobietą dobrze po 50. i nagle startujesz z czymś całkiem nowym, wkraczasz na nieznane tereny i otwierasz swoja Akademię Numerologii Sukcesu i to od razu w dwóch krajach? 

Tak. Choć na początku wcale nie myślałam o Polsce. Ale obiecałam dziewczynom we wcześniejszym programie, że jak dostanę się do Ani na kolejny program mentoringowy, to otworzę się na Polskę. I tak się właśnie stało. 

Wtedy nawet pomyślałam sobie ze śmiechem, że po to budować tutaj, gdzie ma się jakąś pozycję, jak można od początku w kolejnym kraju, gdzie nikt mnie nie zna. To była jednak najlepsza decyzja!

Skupiam się więc teraz na rozwoju mojej Akademii i mam w planie wykształcić najlepszych numerologów. A najśmieszniejsze jest to, że ja już jako dziecko chciałam być nauczycielką, ale moja mama nią była i wybiła mi z głowy ten pomysł całkiem skutecznie. 

Ale to był dobry krok, bo ja lubię uczyć, lubię nagrywać filmy i czuję się w tym, jak ryba w wodzie. Na pierwszą edycję Akademii zapisało się 21 osób. To był ogromny sukces. Nie liczyłam na taki odzew. 

Czy każda z nas może zostać numerologiem? Czy trzeba mieć jakieś takie zdolności zanim przyjdzie się do twojej Akademii Numerologii Sukcesu?

Każdy może zostać numerologiem i nie trzeba do tego żadnych zdolności. Jedyne, co powinno cię wyróżniać to chęć pracy z ludźmi i pomagania im. Przyda się także empatia, żeby wiedzieć, jak z ludźmi rozmawiać i nie zrobić krzywdy.

Więc jakbym teraz, w tym dojrzałym wieku, chciała zmienić ścieżkę zawodową i zostać numerologiem, to nic nie stoi na przeszkodzie?

Absolutnie nic. To fascynujący świat i bardzo ciekawe zajęcie. A ja specjalnie dla takich osób mam właśnie moją Akademię. Jej pierwsza część jest tak skonstruowana, aby to poczuć i zobaczyć, czy to jest dla ciebie. I jeśli tak, to lecimy dalej, a ja nauczę cię wszystkiego, co umiem.

Wszelkie informacje o Kasi i jej Akademii Numerologii Sukcesu na Instagramie: Numerologia Sukcesu.

Zdjęcia: Estera Laskowska Photography

To też może cię zainteresować:

2 komentarze

  1. Marta pisze:

    Ten wywiad przypomniał mi że 12 lat temu byłam na spotkaniu o numerologii. Kupiłam tam książkę. Wrócę do niej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *