Wysoka cena wieczności

Foto: Pixabay
Filmowe adaptacje rzadko wypadają dobrze, a jeszcze rzadziej powtarzają sukces książkowego pierwowzoru. W przypadku „Doriana Graya” jest jednak całkowicie inaczej!
Film w reżyserii Olivera Parkera na podstawie kultowej powieści Oscara Wilde’a podbił serca fanów tradycyjnej brytyjskiej literatury, ale także osób, które nigdy wcześniej nie miały styczności z „Portretem Doriana Graya”. Z pozoru dość lekki i przyjemny, po dłuższym zastanowieniu budzi głęboką refleksję na temat ludzkiej moralności. Idealny film na wieczór dla tych z was, które lubią ciekawe pozycje z drugim dnem, a nie wiedzą, co oglądać, by pobudzić swoją wyobraźnię.
» A jeśli masz trochę więcej czasu, sięgnij po serial „Czarne lustro”. Gwarantujemy emocje wciskające w fotel!
Piękno za wszelką cenę
Nie wiesz, o czym jest „Portret Doriana Graya”? Postaram się zatem przybliżyć nieco fabułę. Tak naprawdę jest ona dosyć prosta, jednak dzięki swojej prostocie niezwykle uniwersalna, chociaż od premiery książki minęło już prawie 130 lat!

Oscar Wilde (Foto: Pixabay)
Tytułowy Dorian Gray, w którego w filmie wcielił się angielski aktor Ben Barnes, to brytyjski arystokrata o niebywałej urodzie. Choć na pierwszy rzut oka sprawa wrażenie uczciwego, wręcz niewinnego młodzieńca, szybko ulega niemoralnym naukom lorda Henry’ego, mającego dość nietypowe spojrzenie na otaczający go świat. Pod jego wpływem Dorian zaprzedaje duszę diabłu w zamian za wieczną młodość.
W filmie dużą wagę przywiązano nie tylko do gry aktorskiej, ale również scenografii. Ulice XIX-wiecznego Londynu budują niesamowity klimat i dodają całej historii realizmu, a wnętrza są wyjątkowo barwne i szczegółowe. I choć znany głównie z telewizji i bajkowych filmów przygodowych „Opowieści z Narni: Książę Kaspian” i „Gwiezdny pył” Barnes w głównej roli wypada zaskakująco dobrze, największą uwagę widza przyciąga lord Henry Wotton. Nic dziwnego – w końcu zagrał go sam Colin Firth i już od pierwszych scen nie można oprzeć się wrażeniu, że doskonale przeniósł on książkową postać na ekran, dodatkowo pogłębiając jej światopogląd.
» Wiesz, do czego jest zdolna twoja podświadomość? Kliknij i przeczytaj o jednej z najbardziej szokujących książek psychologicznych ostatnich lat!
Szkoda tylko, że reżyser Oliver Parker pominął właściwie kwestię sztuki, która w powieści Wilde’a odgrywa dość ważną rolę. Sam autor był bowiem zwolennikiem idei sztuki dla sztuki, którą w swojej powieści dosłownie wprowadził w życie. Niewielkie znaczenie w filmie odgrywa również Basil Hallward, twórca portretu Doriana, darzący go głębokim uczuciem, które w adaptacji zostało wyraźnie spłycone. Momentami można wręcz odnieść wrażenie, że twórca filmu szuka taniej kontrowersji, nie tworząc do niej nawet tła fabularnego.
Ze względu na te dość istotne zmiany fanom kultowej książki może nie spodobać się jej filmowa interpretacja. Są też jednak tacy, dla których nowe, świeże spojrzenie na powieść jest czymś wartościowym. Poza tym tak to już jest, że reżyser, który bierze się za bary z klasyką literatury, często dokłada do niej swoją własną interpretację.
Hit czy kit?
Film „Dorian Gray” wywołał niemałe kontrowersje jeszcze przed właściwą premierą, która miała miejsce 9 września 2009 roku. Trudno się temu dziwić – sama książka Oscara Wilde’a jest dość kontrowersyjna i w 1890 roku wywołała olbrzymi skandal, głównie ze względu na nawiązania do homoseksualizmu. Na niekorzyść filmu działał również fakt, że adaptacje kultowych książek często z góry uznaje się za niepotrzebne i spłaszczające książkowe przesłanie.
W przypadku filmu Olivera Parkera można śmiało powiedzieć, że to spłaszczenie wyszło adaptacji na dobre. Te z was, które czytały kultową nie tylko w Wielkiej Brytanii książkę, wiedzą, że jest ona napisana dość trudnym językiem oraz nie brakuje w niej kilkustronicowych monologów o sensie życia i moralności. Reżyserowi udało się na szczęście od tego uciec, przez co film jest znacznie łatwiejszy w odbiorze, i choć niektóre sceny zostały zmienione, nie ma tu mowy o kiczu. No, może za wyjątkiem jednego momentu, który wywołuje lekki zgrzyt – oglądając film pewnie zauważycie, którą scenę mam na myśli. A jeśli nie, to dajcie znać w komentarzu – chętnie podpowiem 😉
Parker skonstruował fabułę tak, że widz daje się wciągnąć bez reszty, ale nie dręczą go później rozterki dotyczące natury człowieka i zła. Można więc po seansie spać spokojnie!
» Szukasz propozycji filmowych na więcej niż jeden wieczór? Kliknij i przeczytaj o fenomenalnym serialu „Belfer” z Maćkiem Stuhrem w roli głównej!
Przerażająca wizja ludzkiej moralności
Choć śmiało można stwierdzić, że film nie jest tak samo „głęboki”, jak jego pierwowzór, wciąż pozostawia on bacznego widza z pewnego rodzaju refleksją na temat ludzkiej etyki. Zdaniem Wilde’a człowiek czujący się bezkarnie bardzo szybko ulega różnego rodzaju pokusom i Parker bardzo dobrze przeniósł tę myśl na ekran. Pod wpływem lorda Henry’ego i poczucia samowoli Dorian sięga po opium, urządza wyuzdane orgie, a w końcu posuwa się nawet do morderstwa, chcąc chronić swój niegodziwy sekret i wieczne piękno. Zakończenie filmu jednak zaskakuje, głównie dlatego, że znacząco odbiega od pierwowzoru. Jaki zwrot akcji zaserwował nam reżyser? Sprawdźcie same, sięgając po ten ciekawy film do obejrzenia w domu!
„Dorian Gray”
dramat, Wielka Brytania, 2009
Reżyseria: Oliver Parker
Obsada: Ben Barnes, Colin Firth, Ben Chaplin, Rebecca Hall
Premiera DVD: 10 marca 2011
Z kim obejrzeć: z molem książkowym i fanem kultowych adaptacji
Ocena:
Zobacz zwiastun:
Jakie emocje wzbudził w was „Dorian Gray”?
Nie jestem przekonana do ekranizacji takich kultowych dzieł. Zwykle wypada to słabo. ale może warto sprawdzić