W polskich szkołach czai się śmierć!

Foto: Pixabay
Jeśli myślałyście, że problemy współczesnych nastolatków ograniczają się do nauki i miłosnych zawodów, to możecie przeżyć prawdziwy szok. Młodzi ludzie mierzą się z wyzwaniami nierzadko ponad swoje siły – i to bez względu na to, czy mieszkają w małej miejscowości na północy Polski czy w wojewódzkim mieście na południu kraju.
Tak przynajmniej wygląda rzeczywistość w serialu „Belfer”, który swego czasu był emitowany w telewizji Canal+, a który obecnie możemy oglądać na płytach DVD. Produkcja doczekała się do tej pory dwóch sezonów, z których pierwszy obsypany został licznymi nagrodami, m.in. Orłem dla najlepszego filmowego serialu fabularnego oraz Specjalną Telekamerą w 2017 roku. Nominacje i wyróżnienia to oczywiście spora zachęta do obejrzenia „Belfra”, jednak znajdzie się zdecydowanie więcej powodów na poświęcenie mu kilkunastu wieczorów z rzędu. Albo – tak jak w moim przypadku -kilku, bo niektóre odcinki kończyły się tak, że wolałam włączyć następny i trochę zarwać noc, niż wyłączyć i iść grzecznie spać.
» Lubisz wciągające historie? Jeśli nie widziałaś jeszcze filmu „Dorian Gray” na podstawie kultowej powieści Oscara Wilde’a, koniecznie kliknij TU!
Powód pierwszy: FABUŁA
Co tu dużo mówić – mistrzowska. Moim zdaniem dawno nie było polskiego serialu z tak ciekawie skonstruowanym scenariuszem. Akcja pierwszego sezonu toczy się w niewielkim miasteczku Dobrowice na Pojezierzu Iławskim. Osią wydarzeń jest zabójstwo Asi Walewskiej, wzorowej uczennicy tamtejszego liceum, której zwłoki przypadkowo odkrywają w lesie jej koledzy. Okoliczności tej zagadkowej śmierci próbuje odkryć miejscowa policja oraz tajemniczy przybysz z Warszawy – Paweł Zawadzki, który niedawno objął posadę polonisty w szkole, w której uczyła się Asia. Przez dziesięć kolejnych odcinków napięcie nie spada ani na chwilę, wątki mnożą się i przeplatają, sytuacje komplikują, a nic nie jest takie, jak się z pozoru wydawało. Przyznaję się uczciwie, że dałam się zaskoczyć niejeden raz, choć starałam się zachować czujność i jak na przykładną obserwatorkę kryminału przystało, cały czas próbowałam odgadnąć, kto zabił. Tym bardziej, że twórcy serialu zapewniali, że morderca jest cały czas na ekranie, więc można było spekulować do woli.
Odtwórca głównej roli, Maciek Stuhr, w jednym z wywiadów powiedział, że kiedyś na ulicy pytano go głównie, jak to jest być synem sławnego ojca. W czasie emisji serialu zaczepiano go pytaniem: „Kto zabił?!”
Zakończenie, jak zawsze przy produkcjach z tak wysoką oglądalnością, wzbudziło wiele kontrowersji. Jedni byli zadowoleni, inni uznali, że po tak zawiłym przebiegu akcji oczekiwali czegoś bardziej spektakularnego. Ja nie narzekam i zaliczam się do tej pierwszej grupy. Było i częściowe zaskoczenie, i odrobina satysfakcji, bo co nieco udało mi się jednak odgadnąć, i zapowiedź kolejnego sezonu.
Tym razem akcja przeniosła się do Wrocławia, gdzie Paweł Zawadzki dostał pracę nauczyciela w prywatnym liceum, z którego w tajemniczych okolicznościach zaczęli znikać uczniowie. Z czasem okazało się, że intryga ma swoje źródła głębiej, niż mogłoby się wydawać, a rozwiązanie znów nie jest aż tak oczywiste. Chociaż tym razem finałowy, ósmy odcinek, zostawił u mnie pewien niedosyt. Sama nie wiem, czy rozwiązanie okazało się za bardzo naciągane, za bardzo naiwne, czy za bardzo po amerykańsku przekombinowane. Niby znów dałam się trochę zaskoczyć, ale jednak daleko mi było do stanu, w jaki wprowadził mnie ostatni odcinek pierwszego sezonu.
» Polskie seriale mają się dobrze! Przeczytaj o kryminalnej serii „Instynkt” w reżyserii Patryka Vegi z rewelacyjną Danutą Stenką w roli głównej!
W pojedynku seria pierwsza kontra druga wygrywa zatem historia z Dobrowic, mimo że Wrocław pokazany w drugim „Belfrze” zachwycał mnie niemal w każdym kadrze. I to nie tylko dlatego, że to moje miasto. Podobał mi się sposób, w jaki zostało pokazane: nieoczywisty, nieoklepany. Niby mamy Wydział Architektury Politechniki Wrocławskiej (filmowe liceum, w którym toczy się akcja), Halę Targową, Dworzec Świebodzki, Muzeum Narodowe oraz kamienice na owianym złą sławą Trójkącie Bermudzkim, ale wszystko to jest mocno „niewrocławskie”, jakby odkrywane na nowo i pokazywane z takiej strony, że nawet taka rodowita wrocławianka jak ja wzdycha: „Rety, chciałabym to zobaczyć na żywo!”
Twórcy drugiej części uznali, że klimat Wrocławia sprzyja kręceniu mrocznych filmów. Z pewnością zgodziłby się z nimi pisarz Marek Krajewski, autor bestsellerowej serii kryminałów o Eberhardzie Mocku, których akcja rozgrywa się właśnie we Wrocławiu.
» Mrożące krew w żyłach morderstwa, niebezpieczne śledztwa i zaskakujące zwroty akcji. Kliknij i poznaj kryminalne zagadki Wrocławia według Marka Krajewskiego!

Foto: Pixabay
Powód drugi: OBSADA
A na jej czele – rewelacyjny Maciek Stuhr. Chociaż właściwie powinno się chyba pisać „Maciej”, bo to już nie ten „młody Stuhr”, jak zwykło się na niego mówić. Maciej Stuhr dojrzał aktorsko tak, że nikt już mu nie zarzuci, że jest po prostu synem swojego ojca. Oczywiście nie stało się to dopiero teraz, ale znacznie wcześniej. Jest aktorem z najwyższej półki, który po raz kolejny stworzył postać z krwi i kości. Grany przez niego tytułowy belfer, polonista Paweł Zawadzki, to z jednej strony tajemnicza postać, z drugiej – budzący zaufanie doświadczony pedagog, z trzeciej – intrygujący mężczyzna o lekko rockowym zabarwieniu, z czwartej… No, co tu dużo mówić, jego bohater to postać wielowymiarowa i zdecydowanie jeden z najmocniejszych atutów filmu.
Nie jest on jednak w swoim talencie tak zupełnie osamotniony. I nie chodzi mi wcale o innych znakomitych aktorów pojawiających się u jego boku w jednej czy drugiej serii, choć ich lista jest spora: Paweł Królikowski, Piotr Głowacki, Magdalena Cielecka, Krzysztof Pieczyński czy Aleksandra Konieczna. Na ekranie równie jasno błyszczą gwiazdy aktorów młodego pokolenia. Właściwie trudno powiedzieć, który z uczniów z pierwszego i drugiego sezonu został zagrany najlepiej. Młodzi artyści wszyscy, jak jeden mąż, są naturalni, przekonujący i wiarygodni. Ich siłą jest świeżość, właściwie kojarzyłam z innych filmów czy seriali tylko kilka twarzy i zupełnie mi to nie przeszkadzało. Czułam się, jakbym naprawdę znalazła się w szkole, wśród prawdziwych licealistów zmagających się z prawdziwymi problemami i przeżywających prawdziwe problemy. Jeśli to nie jest definicja znakomitego aktorstwa na najwyższym poziomie, to słowo daję – nie wiem, co nią jest!
Stuhr śmiał się, że w serialu występuje w podwójnej roli belfra, bo niektórzy z jego filmowych uczniów byli jednocześnie jego prawdziwymi uczniami w szkole aktorskiej!
» Jeśli fascynują cię historie kryminalne, sięgnij po debiutancką powieść Adama Widerskiego „Odwyk”!
Powód trzeci: SZOKUJĄCA PRAWDA O WSPÓŁCZESNEJ MŁODZIEŻY

Foto: KL
Zabrzmi to mocno pretensjonalnie, ale muszę to powiedzieć: za moich czasów tak nie było! Kiedy ja chodziłam do szkoły, oczywiście nie wszyscy się lubili. Tworzyły się grupy, towarzystwa wzajemnej adoracji, uczniowie się obgadywali, niektórzy mogli czuć się wykluczeni. Wcale nie było różowo. Ale na pewno nie było też czarno, a w „Belfrze” tak jakby jest. Świat polskiej szkoły przedstawiono tu we wszystkich możliwych odcieniach czerni i nie chodzi wcale o zabójstwa czy nawet wszechobecne narkotyki. Powiedzmy, że morderstwa to nie do końca codzienność w naszych liceach, a o narkotykach tyle się mówi, że nikogo nie powinny już one szokować.
Co naprawdę mnie uderzyło, to technologia i Internet oraz ich wpływ na życie współczesnej młodzieży. I znów – nie mówię o łatwym dostępie do pornografii czy innych niedozwolonych treści. Nie w tym upatrywałabym największego zagrożenia. Przerażające jest to, że dzisiaj każdy może wiedzieć wszystko o każdym i to w dowolnej chwili i gdziekolwiek zechce. Co więcej, to, czego można się o innych dowiedzieć, niekoniecznie musi być prawdą, ale dzięki postępowi technologicznemu szybko może się nią stać.
» Technologia największym wrogiem współczesnego człowieka? Zobacz, jaką wizję przyszłości zgotowali nam twórcy innego świetnego serialu – „Czarne lustro”!
Brzmi zawile, ale weźmy prosty przykład. Załóżmy, że znów mamy naście lat. Przyszłyśmy do szkoły, dzień jak co dzień. Tyle tylko że na korytarzu wywijamy spektakularnego orła zakończonego upadkiem kuprem do góry, podczas którego na dodatek podwija nam się spódnica, odsłaniając bieliznę. Teraz może nam się to wydawać zaledwie śmiesznym, nic nie znaczącym epizodem, ale przypominam, że jesteśmy jednak nastolatkami, które lubią wyolbrzymiać pozornie błahe sprawy. Nie oszukujmy się, za naszych czasów też tak było. Tyle tylko że za naszych czasów o takim upokarzającym upadku wiedzieliby tylko jego naoczni świadkowie oraz ewentualnie ci, którzy dowiedzieliby się o nim z plotek czy żartów. I cała sprawa szybko by ucichła. Dzisiaj natomiast najgłupsze potknięcia mogą przerodzić się w prawdziwe katastrofy. Przypuśćmy, że ktoś przypadkowo nagrałby nasz piruet telefonem komórkowym. Gdy tylko wrzuci go do Internetu, będzie go można podziwiać właściwie w nieskończoność. I pewnie szybko znajdzie się jakaś życzliwa „koleżanka”, która skomentuje cellulit na naszej pupie, niemodne majtki czy ogólną niezgrabność. Ba, jeśli ta „koleżanka” ma kolegę znającego się trochę na grafice komputerowej, bez trudu mogą wymazać tę niemodną bieliznę w ogóle tak, że oglądający będą mieli wrażenie, że świecimy gołym tyłkiem. Albo jeszcze czymś innym… Plotkom, spekulacjom i niewybrednym żartom może nie być końca, a to przecież tylko niewinna wywrotka na szkolnym korytarzu!
Rozumiecie już, o co mi chodziło, gdy powiedziałam, że za moich czasów tego nie było? Serial „Belfer” uświadomił mi, że mimo że współczesna młodzież ma z pozoru więcej, niż miało nasze pokolenie – może sobie choćby więcej kupić czy łatwiej podróżować – to jednak wolności wcale nie ma więcej. Dzisiejsze nastolatki są pod ciągłym obstrzałem, na każdym kroku muszą się pilnować, bo na każdym kroku każde wydarzenie (nawet takie, którego tak naprawdę nie było!) może zostać wykorzystane przeciwko nim. Szczerze? Wcale im nie zazdroszczę.
Serial „Belfer” pomaga zrozumieć bolączki współczesnych dzieciaków. Choć to dla nas często całkowita abstrakcja, warto zgłębić temat, żeby wiedzieć, jak pomagać młodym ludziom walczyć z problemami typowymi dla ich pokolenia.
„Belfer” – sezon 1 i sezon 2
serial kryminalny, Polska, 2016 (sezon 1), 2017 (sezon 2)
Reżyseria: Łukasz Palkowski (sezon 1)
Krzysztof Łukaszewicz i Maciej Bochniak (sezon 2)
Obsada: Maciej Stuhr, Paweł Królikowski, Piotr Głowacki, Magdalena Cielecka, Paulina Szostak, Sebastian Fabijański, Katarzyna Dąbrowska, Szymon Piotr Warszawski, Eliza Rycembel
Premiera DVD: 17 marca 2017 (sezon 1)
16 marca 2018 (sezon 2)
Z kim obejrzeć: z partnerem albo przyjaciółką, która zarwie z nami noc, żeby zobaczyć wszystkie odcinki podczas jednego seansu
Ocena:
Zobacz zwiastuny:
Sezon 1:
Sezon 2:
Jakie problemy z czasów, gdy byłyście nastolatkami, najbardziej utkwiły wam w pamięci?