Nie tacy Arabowie straszni, czyli dlaczego warto przeczytać „Dom Kalifa”

dom-kalifa-recenzja

Foto: PhotoFunia, KL

Nie wiesz, co czytać w deszczowe wieczory? W cyklu książek dla dojrzałych kobiet polecam pasjonującą powieść „Dom Kalifa. Rok w Casablance”. Odnalazłam w niej słońce, emocje i egzotykę, o jakich o tej porze roku można tylko pomarzyć.

Przeprowadzka w nieznane

Czy nie byłoby fajnie rzucić wszystko i wyprowadzić się za granicę? Najlepiej do włoskiej Toskanii, francuskiej Prowansji albo do… Maroka. Chwila, Maroko?! Kto w dzisiejszych czasach chciałby mieszkać w kraju arabskim?

Znalazł się taki jeden, co zawsze o tym marzył – Tahir Shah, autor książki „Dom Kalifa. Rok w Casablance”. Swoje egzotyczne nazwisko zawdzięcza afgańsko-indyjskim korzeniom, ale urodził się i wychowywał w Europie, a dokładnie w Wielkiej Brytanii. Chodził do szkoły w angielskim Dorset, a później skończył studia na uniwersytetach w Londynie, Nairobi i San Diego. W 2003 roku, kiedy miał 37 lat, żonę i dwójkę małych dzieci, uznał, że nie chce już mieszkać w szarym i przesiąkniętym wilgocią Londynie i czas poszukać sobie piękniejszego miejsca na ziemi. W związku z tym, że jego wybór nie padł wcale na Włochy, Francję czy Hiszpanię, krewni i znajomi uznali go za nieodpowiedzialnego męża i ojca, a dobitniej mówiąc – szaleńca. Kto bowiem przy zdrowych zmysłach w czasach, gdy na każdym kroku wybuchają podłożone przez terrorystów bomby, chciałby się przeprowadzić w samo serce tej przerażającej arabskiej kultury i żyć obok tych ludzi, którym tak dziwnie z oczu patrzy? Tymczasem Tahir był absolutnie zafascynowany Marokiem, głównie za sprawą ojca, który często zabierał swoją rodzinę na wycieczki w góry Atlasu przypominające mu klimatem i krajobrazem Afganistan, do którego jednak nie mogli nigdy pojechać z powodu toczących się tam wojen. W ten sposób Tahir zakochał się w tamtejszym jedzeniu, owocach, przepięknych widokach i tętniących życiem targowiskach, na których można było kupić dosłownie wszystko. Nie wyobrażał sobie, że jego własne dzieci miałyby nie zaznać tej różnorodności, i za punkt honoru obrał sobie pokazanie im tego niezwykłego świata.

Jedni w poszukiwaniu lepszego życia marzą o wyprowadzce na wyspy brytyjskie, inni z kolei pragną z nich uciec, bo szukają intensywniejszych wrażeń. Ale czy kraj arabski to nie za wielka skrajność?

» Fascynują cię obce kultury? Kliknij i poznaj najważniejsze fakty na temat amerykańskiego Święta Dziękczynienia!

Pająki, dżinny i ofiara z owiec

Po długotrwałych poszukiwaniach domu idealnego, podczas których Tahir i jego żona Rachana obejrzeli kilkadziesiąt nieruchomości w Fezie i Marrakeszu, ich wybór padł w końcu na posiadłość w Casablance. Budynek o nazwie Dom Kalifa znajdował się w dość odstręczającej dzielnicy biedoty i czasy świetności miał już dawno za sobą. Ostatni mieszkańcy wyprowadzili się z niego dekadę temu, co nie znaczyło jednak, że dom stał pusty. Zamieszkiwały go bowiem pająki, które swoimi pajęczynami „ozdobiły” ściany, termity przegryzające się przez drewniane drzwi i belki, ptaki wijące gniazda w lampach oraz bezpańskie psy wałęsające się po zaniedbanym ogrodzie. Nie brzmi zachęcająco? Nie dla Tahira! W jego oczach „dom był niczym postarzała piękność, podupadły i pobrzydły, ale ciągle żył.” Klamka zapadła.

Wkrótce okazało się, że oprócz licznych przedstawicieli miejscowej fauny i flory, mury Domu Kalifa zamieszkuje też trzech usłużnych, choć nieco dziwacznych z punktu widzenia Europejczyka dozorców. Od nich nowi właściciele dowiedzieli się, że roi się tam także od dżinnów, czyli złośliwych duchów, które tylko szukają okazji, żeby napsuć krwi lokatorom. Od tej chwili akcja „Domu Kalifa” zaczyna się toczyć wokół remontu podupadającej posiadłości, podczas którego nie brakuje frustracji, ale też zabawnych sytuacji wynikających z ogromnych, choć fascynujących różnic kulturowych. Nieźle można sobie przy okazji poszerzyć horyzonty. Moje po lekturze „Domu Kalifa” sięgają naprawdę daleko.

Żeby wypędzić dżinna z domu, trzeba zabić owcę – po jednej w każdym pokoju. W Domu Kalifa jest ich dwadzieścia. Robi się z tego spore stado.

» Lubisz literaturę faktu? Kliknij przeczytaj artykuł Pracodawcy powinni się wstydzić!, w którym polecamy Ci kolejną książkę wartą uwagi!

NIE dla terroryzmu i stereotypów

targ-Maroko

Foto: Pixabay

Autor opisuje swoją nową rzeczywistość z wielkim wyczuciem i szacunkiem, ale też szczerze, bez owijania w bawełnę. Trudności i absurdów nie pokrywa przesadnym lukrem, chociaż stara się je przejść z humorem i dystansem. Docenia magiczny charakter miejsca, w którym postanowił zamieszkać, nie stara się go na siłę sobie podporządkować, ale jednak stawia opór, kiedy czuje, że pewne granice są przekraczane. W tym wszystkim czuć wielobarwność tradycji arabskiego świata, który przedstawiony w lekki, wdzięczny, zabawny sposób przestaje być tak straszny, jak malują nam go informacje z pierwszych stron gazet o kolejnych zamachach terrorystycznych. Można uwierzyć Tahirowi, że Maroko jest piękne, a spacer ulicami Casablanki nie musi zakończyć się śmiercią. Co więcej – można zapragnąć tam pojechać! Po przeczytaniu „Domu Kalifa” ten pomysł nie wydaje się już aż tak niedorzeczny.

Książka „Dom Kalifa” to ważny głos w dyskusji na temat tego, czy kultura arabska i ta zachodnia mogą ze sobą współistnieć, nie zagrażając sobie nawzajem. Historia opowiedziana w książce pokazuje, że te dwa tak odległe światy mogą żyć w zgodzie, szacunku i tolerancji. Sam autor swoją postawą i działaniami stara się promować takie przekonanie. Tahir Shah uważa, że jego obowiązkiem jest budowanie porozumienia pomiędzy kulturami Wschodu i Zachodu, choćby dlatego że sam wywodzi się zarówno z jednej, jak i z drugiej. Jednym z jego projektów jest Fundacja Qantara będąca mostem pomiędzy tymi dwoma światami („qantara” znaczy „most” po arabsku), której zadaniem jest odczarowywanie i oddemonizowywanie Wschodu przed Zachodem – i odwrotnie. Warto posłuchać argumentów pisarza, bo po 11 września 2001 roku dla wielu nie są one tak oczywiste.

Po 11 września kultura arabska budzi niechęć i strach. Tahir Shah udowadnia swoją postawą, że nie ma się czego bać.

„Dom Kalifa. Rok w Casablance” został uznany przez magazyn „Time” za jedną z 10 najlepszych książek 2006 roku. W 2008 roku powieść doczekała się kontynuacji, która nosi tytuł „In Arabian Nights”, jednak nie ma jeszcze jej polskiego tłumaczenia.

» Znasz już jedną z najbardziej rewolucyjnych książek psychologicznych naszych czasów? Jeśli nie, to kliknij i przeczytaj o „Potędze podświadomości”!

dom-kalifa-okladka

„Dom Kalifa. Rok w Casablance”
Tahir Shah
Tłumaczyła: Małgorzata Glasenapp
Wydawnictwo Literackie
Kraków 2006
Ocena: ocena 4 na 5

Jakie książki dla pań po 50 polecacie?

To też może cię zainteresować:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *