Prawdziwych przyjaciół poznaje się w drodze
Ten film za kilka lat niewątpliwie zyska miano klasyka – zresztą, już teraz powoli zaczyna nim być. „Green Book” w 2019 roku został nagrodzony aż trzema prestiżowymi nagrodami Oscarów: dla najlepszego filmu, najlepszego scenariusza oryginalnego i aktora drugoplanowego.
Podziw budzą również niezwykle pozytywne oceny. Zarówno na naszym polskim Filmwebie, jak i „światowym” IMDb film ma średnią ocen powyżej 8. To zaskakująco wysoka ocena, która zapewniła produkcji zasłużone miejsce na liście 100 najlepszych filmów zdaniem internautów!
Trudno się dziwić, że film zyskał aż taką popularność, bo naprawdę trudno cokolwiek mu zarzucić. Porównywana do kultowych „Nietykalnych” produkcja to wybuchowa mieszanka komedii i dramatu, która dodaje mnóstwo pozytywnej energii, idealna na sobotni wieczór. Dlatego jeśli nie obejrzałaś jeszcze „Green Book”, jak najszybciej nadrób zaległości!
» Nie wiesz, co obejrzeć w domu? Ponaj 5 najlepszych seriali na Netflix!
Dwóch mężczyzn w podróży
Tony, cwaniaczek z Bronxu, wyrusza jako szofer z ekstrawaganckim muzykiem, Donem Shirleyem, w wielotygodniowe tournée na południe Stanów Zjednoczonych.
Z pozoru różni ich wszystko, jednak z czasem okazuje się, że łączy ich chyba jeszcze więcej. Wspólna podróż może być początkiem wielkiej przyjaźni.
„Green Book” to doskonały przykład tego, jak ważny przekaz i wzruszające sceny połączyć z momentami śmiechu i trafionego humoru. Jest to coś, czego wielu komediodramatom brakuje – jest to na tyle specyficzny typ filmu, łączący dwa kontrastujące ze sobą gatunki, że bardzo trudno zachować w nim równowagę.
Ale więcej o samej podróży. W filmie Petera Farrelly ma ona wydźwięk wręcz symboliczny. Bohaterowie, choć początkowo niezbyt do siebie przekonani i skrajnie różni, z czasem zaczynają poznawać się, konfrontować swoje poglądy i zawierać bardzo specyficzną jak na te czasy przyjaźń. Film bowiem toczy się w latach 60. – o tym, jakie znaczenie ma to dla fabuły, powiem jednak później.
Już na pierwszy rzut oka da się zauważyć, że bohaterów można lubić. W obu z nich jest coś pozytywnego, przyjemnego, przez co po seansie możemy wręcz czuć niedosyt ich skrajnych charakterów i przezabawnych relacji.
Prostolinijny Tony i opanowany, niemal zamknięty w sobie Don to duet, który chwyta za serce w ten sam sposób, co Philippe i Driss z kultowych „Nietykalnych”. Momentami możemy mieć nawet wrażenie, że oglądamy tę samą historię opowiedzianą w całkiem nowy sposób. Nie oznacza to bynajmniej, że film jest tylko marną kopią poprzednika – wręcz przeciwnie.
Po seansie „Green Book” trudno powstrzymać uśmiech i wrażenie, że świat wcale nie jest takim złym miejscem, jak mogłoby się wydawać.
Film jest zwyczajnie wzruszający, ale nie w sposób, który skłania nas do wylewania hektolitrów łez. Zamiast tego powoduje specyficzne ciepło wewnątrz, dodaje nam energii i nadziei, której w dzisiejszych czasach wielu z nas brakuje.
Nietolerancyjna Ameryka
Akcja „Green Book” rozgrywa się w Stanach Zjednoczonych, w latach 60. Ma to kluczowe znaczenie, bo parę głównych bohaterów, oprócz majątku i charakteru, dzieli również kolor skóry – Don jest bowiem czarnoskóry.
W filmie mamy więc do czynienia z dość nietypową sytuacją, kiedy to czarnoskóry mężczyzna świętuje ogromne sukcesy, cieszy się popularnością i majątkiem. Tu zresztą zaczyna się cała relacja pomiędzy bohaterami, bo Tony zostaje zatrudniony, aby chronić muzyka podczas trasy koncertowej po wyjątkowo rasistowskim Południu, do dziś uważanym za kolebkę rasizmu.
Cały temat różnic rasowych jest tu poruszany kilku-, jeśli nie kilkunastokrotnie. Począwszy od tego, że Tony wyznaje pewne popularne stereotypy na temat czarnoskórych, a na poważnych kłopotach, z którym bohaterom przyjdzie się zmierzyć, kończąc.
Temat rasizmu i ksenofobii raz jest w filmie traktowany z charakterystyczną dla komediodramatów lekkością, raz z powagą i respektem. Oglądając film możemy poczuć, jak poważny jest ten problem, który do dzisiaj pojawia się w pewnych kręgach.
W trakcie podróży razem z Tonym uczymy się, że stereotypy na temat czarnoskórych rzadko mają coś wspólnego z prawdą.
Jedyna wada, którą wytyka się „Green Book”, to pewna przewidywalność. Osobiście jednak podczas seansu nie czułam, aby film był do przesady sztampowy czy banalny.
Można wręcz odnieść wrażenie, że prostota produkcji jest jednym z wielu jej atutów.
Film Petera Farrelly’ego to prawdziwy hit, który rozgrzewa serca i w gorsze dni daje nam mnóstwo pozytywnej energii. Dlatego jeśli jeszcze go nie widziałaś i zastanawiasz się, co obejrzeć z mężem lub przyjaciółką, jak najszybciej sięgnijcie po tę wyjątkową produkcję.
„Green Book” możesz obejrzeć w serwisie HBO GO lub za pośrednictwem platform VOD.
„Green Book”
komedia, dramat, USA, 2018
Reżyseria: Peter Farrelly
Obsada: Viggo Mortensen, Mahershala Ali
Premiera kinowa w Polsce: 8 lutego 2019
Z kim obejrzeć: z mężem, z dziećmi, z przyjaciółkami
Ocena: