To był maj, pachniała Saska Kępa…
W repertuarze Maryli Rodowicz pojawiło się wiele ponadczasowych piosenek. Do dziś chętnie wracamy do takich hitów, jak „Wsiąść do pociągu”, „Niech żyje bal” czy „Sing Sing”. Dla wielu jednak największym przebojem w dorobku wokalistki niezmiennie pozostaje „Małgośka”. W końcu piosenka o zdradzie tuż przed ślubem niejednego chwyta za serce…
Ale jak właściwie wyglądał proces tworzenia tego wyjątkowego przeboju? Mało kto wie, że w pracę nad nim zaangażowana była znana polska poetka, Agnieszka Osiecka. Dowiedz się, jak wyglądała droga „Małgośki” na szczyt i z jakimi przeciwnościami musiała zmierzyć się podczas niej Maryla Rodowicz!
» Maryla Rodowicz często nazywana jest polską Madonną. Z pewnością nie ma jednak na swoim koncie tylu skandali, co Królowa Popu – dowiedz się, dlaczego Madonna uważana jest za największą skandalistkę!
Trzy kobiety, jedna piosenka
Jak się okazuje, w produkcję piosenki zaangażowana była nie tylko Agnieszka Osiecka, ale również Katarzyna Gaertner, współpracująca z Marylą Rodowicz od czasu wydanej w 1972 roku płyty „Wyznanie”. Podczas wspólnych wakacji w Sopocie obie pracowały nad stworzeniem dla niej nowej piosenki.
Pierwotny tekst Osieckiej nie spodobał się jednak ani wokalistce, ani Katarzynie Gaertner. Ich zdaniem był zbyt literacki i choć stanowił doskonały materiał na wiersz, nie sprawdziłby się przy dynamicznej piosence. Poetka przepisała go więc i skróciła – już w takiej formie spotkał się z ogromną aprobatą.
Po stworzeniu gotowego tekstu piosenki Gaertner zaczęła osobiście spotykać się z Marylą Rodowicz. Znały się już dobrze z racji wcześniejszej pracy nad albumem i wiedziały, jak działać, żeby osiągnąć najlepsze rezultaty. Jak wspomina to Maryla Rodowicz?
Taki bliski kontakt twórcy z wykonawcą, godziny wspólnych przymiarek, to jest idealny układ. No i z tą „Małgośką” też tak było. Piorunującego wrażenia na mnie nie zrobiła, a w dodatku Kasia uparła się, żeby utwór rozpoczynać taką dosyć skomplikowaną przygrywką. Jak się okazało genialną. Tyle, że ja aż tak biegła w grze nie byłam i łamałam sobie palce, żeby się wyrobić. W każdym razie nagrałyśmy jakieś demo tej piosenki na kasetę.
Wokalistka nie była więc oczarowana piosenką. To Agnieszka Osiecka i Katarzyna Gaertner widziały w „Małgośce” potencjał na hit i naciskały, aby jak najszybciej ją nagrać. To właśnie dzięki nim utwór zadebiutował w takiej formie, w jakiej znamy go dzisiaj. Szczególnie Gaertner włożyła w piosenkę całe serce, przenosząc do niej, dzięki zamiłowaniu do „czarnej muzyki”, znane z zachodu nurty. Stale upominała Marylę, żeby śpiewała agresywniej, z pazurem.
Piosenkę finalnie nagrano w studio Polskiego Radia w Warszawie. Zanim jednak ukazał się na płycie „Rok” w 1974 roku, Rodowicz po raz pierwszy zaśpiewała go rok wcześniej na Festiwalu w Sopocie. To tam rozpoczęła się droga „Małgośki” na szczyt.
» Na przełomie XX i XXI powstało wiele niesamowitych hitów. Razem z nami przypomnij sobie, jakiej muzyki słuchałaś w wieku 30 lat!
„Małgośka“ w Sopocie
Foto: Paweł Zienowicz, licencja Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0 Unported (zdjęcie przycięte)
Na początku lat 70. Maryla Rodowicz spotykała się z czeskim kompozytorem Frantiskiem Janeckiem, którego pieszczotliwe nazywała Frankiem. To właśnie w jego mieszkaniu w Pradze wokalistka ćwiczyła utwór przed wielkim występem. Niestety, zanim do niego doszło, para rozstała się.
Jak wspomina Maryla Rodowicz, występ na Festiwalu w Sopocie w 1973 roku nie należał do najbardziej udanych. Na scenie towarzyszyli jej czescy gitarzyści i perkusista Franka, którzy z powodu rozstania starali się robić jej na złość. Gubili rytm i głupio się zachowywali, ale to wcale nie zniechęciło artystki. Wręcz przeciwnie – starała się zaśpiewać najlepiej, jak potrafiła. I odniosła sukces.
Na fanach ogromne wrażenie zrobiła już sama kreacja, w której pokazała się Rodowicz na Festiwalu. Zgodnie z obowiązującą wówczas hipisowską modą wokalistka miała na sobie popularną sukienkę „bananówkę” z napisem „Małgośka” projektu Rafała Olbińskiego. Wokalistka zaznacza, że ma ją do dzisiaj.
Pomimo prób czeskiego zespołu piosenka została odebrana wyśmienicie. Maryla Rodowicz wspomina aplauz i entuzjazm ze strony publiczności, kiedy schodziła ze sceny. Wkrótce potem utwór zdobył pierwsze miejsce w konkursie na przebój powojennego 35-lecia i dziesiątki innych nagród. I tak pozostało do dzisiaj – „Małgośka” jest piosenką kultową, która będzie towarzyszyć nam i naszym dzieciom jeszcze przez długie lata.
Z utworem wiąże się pewna zabawna anegdota, którą Daniel Olbrychski, były narzeczony Maryli Rodowicz, przedstawił w książce „Osiecka. Tego o mnie nie wiecie”:
Bardzo lubiłem zmieniać słowa w „Małgośce” na niecenzuralne. Po słowach „to był maj” śpiewałem: „pachniała Gośce kępa” i dalej „Małgośka, d..y daj”. Śpiewałem tę moją wersję „Małgośki” zazwyczaj, gdy jechaliśmy samochodem. No i z tego wszystkiego zdarzyło się Maryli na jednym z koncertów, na szczęście w Pradze, właśnie tak zaśpiewać: „Małgośka, d..y daj”. Uciekła za kulisy. Potem przez rok nie zaśpiewała tej piosenki.
Warto nadmienić, że piosenka doczekała się swojej czeskiej wersji zaśpiewanej przez Marie Rottrovą. Wcześniej nagrała ona również czeskojęzyczną wersję „Ballady wagonowej”. Nasza „Małgośka” to dla Czechów „Markétka”.
Zobacz Marylę Rodowicz w Sopocie:
Jaką piosenkę Maryli Rodowicz najlepiej wspominacie?