Historia pisana włóczką
Fajnie jest mieć w życiu pasję. Czasami tylko ona pozwala nam nie zwariować w tym zwariowanym świecie. Tylko jak ją znaleźć? Wbrew pozorom wcale nie trzeba jej szukać daleko! Wystarczy po prostu usiąść i zastanowić się, co tak naprawdę sprawia nam przyjemność. I potem… zacząć to robić! Kto wie, może z czasem za pasją przyjdą też pieniądze?
Jest w Internecie takie miejsce, w którym o pasji się pisze – z pasją, ma się rozumieć! Stworzyła je Zdzisława, swojej internetowej społeczności znana bardziej jako zdzid. Zdzisława uwielbia… dziergać. Brzmi zwyczajnie? Ha, nie dajcie się zwieść! Nasza bohaterka prowadzi o tym blog Robótki Zdzichy, który dziś ma już prawie 5 milionów odsłon (!), i fan page na Facebooku Robótki Zdzichy obserwowany przez niemal 6000 użytkowników. Opowiedziała nam o swojej pasji i wiecie co? To może być zaraźliwe!
Ale najpierw… kim właściwie jest zdzid?
Zdzisława bloguje, kocha dziewiarstwo i szydełkowanie, ale to z pewnością nie wszystko, co można powiedzieć na jej temat!
Mieszka w Bytomiu z mężem – od ponad 30 lat tym samym. Swego czasu sprzedawała kredyty i ubezpieczenia, a także pracowała w biurze podróży i zakładzie fotograficznym. Dziś już wprawdzie nie pracuje zawodowo, ale podróże i fotografia towarzyszą jej nadal.
Uwielbia zwiedzać świat na własną rękę – organizuje trasę i noclegi, wyszukuje ciekawe miejsca i potem zwiedza. Czasem sama, częściej z mężem. Kocha też fotografować – i to zarówno swoje robótki, jak i otaczający ją świat.
Jej najlepszą przyjaciółką jest dorosła już córka. Chodzą razem do teatru i wyjeżdżają na koncerty. Córka kiedyś była modelką mamy i dumnie prezentowała na sobie jej projekty. Dziś mieszka w innym mieście i zdzid musi sobie radzić sama. Radzi sobie – i to jak!
Kasia Laskowska: Dziewiarstwo to dla jednych praca, dla innych okazja do realizowania się artystycznie, a dla niektórych pasja lub po prostu sposób na relaks. Czym dzierganie jest dla Pani?
zdzid: Dziewiarstwo – oraz szydełkowanie, bo tej techniki też używam, choć rzadziej – to dla mnie przede wszystkim hobby i okazja do artystycznej samorealizacji. Na pewno nie praca w powszechnym znaczeniu tego słowa, chociaż nie ukrywam, że czasem zarabiam na tym jakieś pieniądze.
Da się z tego wyżyć?
W moim przypadku nie jest to kwota za którą pracowałabym – gdybym tego nie lubiła 🙂 Jakby przeliczyć to na roboczogodziny, wyjdzie dużo poniżej najniższej stawki… Dziergam bo lubię. I z tego powodu też nie wszystkie zamówienia przyjmuję.
Jakie na przykład Pani odrzuca?
Jak wiem, że przy dzierganiu czegoś będę się tylko męczyć, to odmawiam. Na przykład któryś kolejny sweter według tego samego wzoru – bardzo nie lubię dziergać kilka razy tego samego!
Czyli rzeczywiście pasja przede wszystkim. A wracając do jej początków: dziewiarstwo towarzyszyło Pani od zawsze czy odkryła je Pani z czasem?
Można powiedzieć, że dzierganie towarzyszyło mi od zawsze, bo pierwszy sweter dla siebie zrobiłam w 6 klasie podstawówki 🙂 I chodziłam w nim całkiem długo! Na drutach robiła też moja mama i stąd myślę moje zainteresowanie dziewiarstwem. Jak byłam dzieckiem, to spotykała się z koleżanką na kawie, ploteczkach i dzierganiu – a ja patrzyłam i też chciałam tak samo 🙂 Chyba w liceum zrobiłam pierwszy sweter dla koleżanki z klasy. Niestety, to były czasy, gdy włóczka nie była dostępna w sklepach, więc robiło się głównie wielokolorowe swetry z różnych zdobytych resztek.
Dzisiaj to już zupełnie inna historia. Nie tylko mamy dostęp do wszystkiego w sklepach, ale dziewiarstwo romansuje też z najnowszymi zdobyczami technologii! No właśnie, skąd pomysł na przeniesienie tej pasji do świata wirtualnego?
Pomysł na przeniesienie robótek do świata wirtualnego powstał dlatego, że upowszechnił się Internet – a z nim niezliczona ilość inspiracji. Dziergałam już wtedy trochę na zamówienie i zawsze było mi szkoda, że zrobiony sweter idzie w świat i ślad po nim ginie. Zaczęłam więc fotografować swoje wyroby i szukać miejsca gdzie można by je pokazać.
Najpierw było forum robótkowe w Internecie, a potem nauczyłam się (sama!) podstaw języka HTML i zrobiłam swoja pierwszą internetową stronę z robótkami. Później zaczęły powstawać blogi, więc założyłam i ja, bo tam była po prostu łatwiejsza obsługa. Od 2006 roku, kiedy zaczynałam z blogiem, dorobiłam się już 5 milionów odsłon, z czego jestem bardzo dumna, bo to jednak niszowa tematyka.
» Dojrzałe kobiety opanowują Internet! Nowoczesne technologie nie mają już przed nimi tajemnic. Poznaj 12 aplikacji na telefon, które ułatwiają życie Polkom 50+!
Niby niszowa, ale statystyki zdają się temu przeczyć. Osób, które polubiły Pani fan page na Facebooku, jest już prawie 6000! Kim jest ta społeczność? Przeważa np. jakaś grupa wiekowa? Bo domyślam się, że są to głównie kobiety.
Moje profile na Facebooku i na Instagramie to był sposób na dotarcie do większej ilości odbiorców. Rzeczywiście, głównie są to kobiety w wieku od dwudziestu kilku do sześćdziesięciu kilku lat. I nie tylko z Polski – statystyki pokazują mi odwiedzających z całego świata!
Naprawdę? Gdzie jeszcze Panią znają?
O dziwo najwięcej poza Polską jest osób z USA, Niemiec i Wielkiej Brytanii. Przypuszczam, że jest to Polonia, bo jednak piszę tylko po polsku.
Ze swoimi odbiorcami dzieli się Pani nie tylko informacjami na temat tego, co u Pani słychać, ale także – a może przede wszystkim – pokazuje minitutoriale na temat dziewiarstwa. Wrzuca Pani posty i filmiki o zakańczaniu oczek czy poszczególnych etapach robótek. Wnioskując po ilości lajków i komentarzy, zainteresowanie tą tematyką jest ogromne! Czytelnicy często zwracają się do Pani z prośbą o poradę ekspercką?
Wychodzę z założenia, że skoro ktoś do mnie zagląda, to być może chce coś podpatrzyć, czegoś się dowiedzieć albo nauczyć, dlatego staram się wrzucać na blog i na fan page rzeczy, które zainteresują czytelniczki. Nie chodzi tylko o to, że chcę się pochwalić tym, co zrobiłam! Uważam, że to bardzo fajne i pożyteczne hobby. Cieszy mnie bardzo, jak dzięki mnie ktoś zacznie robić na drutach albo wróci do pasji sprzed lat.
Zdarzają się takie sytuacje?
Mam takie sygnały, dostaję takie listy. To bardzo cieszy i motywuje do prowadzenia bloga. Dostaję też oczywiście zapytania, jak zrobić np. dekolt albo jak jakiś wzór – i pomagam w miarę możliwości i czasu.
A jak ktoś chciałby się nauczyć dziergania od zera?
To już trochę gorzej. Jak ktoś pisze: „chcę zrobić sweter, ale nie wiem, jak”, trudno udzielić konkretnych wskazówek, bo trzeba by chyba napisać książkę 🙂 Trudno to zmieścić w mailu, tym bardziej jak nie wiem, co osoba pytająca już potrafi. Zawsze zachęcam do samodzielnego robienia próbek i liczenia – bo wtedy nauczymy się naprawdę, jak zrobić coś samodzielnie.
Jak ze wszystkim w życiu: metodą prób i błędów dochodzimy w końcu do celu…
Dokładnie! Po zrobieniu np. szalika krok po kroku według czyjegoś opisu umiemy zrobić tylko ten jeden szalik, a jak sobie zrobimy próbkę, zmierzymy i policzymy, to zrobienie każdego innego szalika nie będzie już problemem.
Wychodzę z założenia, że skoro ktoś do mnie zagląda, to być może chce coś podpatrzyć, czegoś się dowiedzieć albo nauczyć, dlatego staram się wrzucać na blog i na fan page rzeczy, które zainteresują czytelniczki.
Swoje prace sprzedaje Pani między innymi na międzynarodowej platformie z wyrobami artystycznymi i hand-made. Jak duże jest zainteresowanie tego typu produktami?
Mam swój „sklepik” na platformie hand-made – ale nie mogę powiedzieć żeby cieszył się dużym zainteresowaniem. Trzeba by zainwestować w reklamę, to może coś by się rozhulało, ale jak już mówiłam, nie traktuję tego jako biznesu. Mam tam czapki, szaliki i inne drobne akcesoria, które dziergam, bo lubię robić czapki, a często zostaje mi trochę wełny po dzierganiu swetrów. Za zarobione tam pieniądze zazwyczaj kupuję nową włóczkę 🙂
Coś się jednak sprzedaje.
Jasne, że tak. Największe zainteresowanie wyrobami hand-made jest późną jesienią i przed Bożym Narodzeniem – bo wiadomo, prezenty! I wtedy też są to raczej indywidualne zamówienia.
» W okresie przedświątecznym warto zadbać nie tylko o prezenty, ale też o piękną oprawę uroczystości. Zobacz, jakie wspaniałe ozdoby możesz przygotować samodzielnie!
Ludzie szukają unikalności i uciekają trochę od masowej produkcji z popularnych sieciówek?
Są klienci i klientki, dla których ważna jest jakość i niepowtarzalność. Są też i tacy, dla których jest to ważne, dopóki… nie poznają ceny takiego unikalnego produktu.
No tak – jakość ma swoją cenę.
Staram się tworzyć rzeczy z dobrej gatunkowo wełny, bo to właśnie odróżnia wyroby ręczne od tych kupnych z sieciówek – tam królują wyroby z akrylu. Niestety, koszt dobrej wełny na sweter jest często wyższy niż gotowy sweter ze sklepu. Taki z niewiadomo-czego 😉 I nie wszyscy klienci są na to przygotowani – że taki ręcznie robiony sweter zawsze będzie dużo droższy niż ten z sieciówki.
Staram się tworzyć rzeczy z dobrej gatunkowo wełny, bo to właśnie odróżnia wyroby ręczne od tych kupnych z sieciówek – tam królują wyroby z akrylu.
Otwarcie mówi Pani o swoich inspiracjach. Gdzie najczęściej ich Pani szuka? W Internecie, w magazynach modowych, na ulicy?
Lubię robić po swojemu – oglądam zdjęcia w Internecie albo gazetkach i wymyślam, jak to można zrobić. Prawie nigdy nie korzystam z gotowych opisów wykonania, ale podpatruję wzory, modele. Na szczęście jest tego w sieci mnóstwo 🙂 Niestety jest to też potężny złodziej czasu, bo jak się siądzie do komputera, to można na takim podpatrywaniu spędzić kilka godzin…
» W Internecie można także szukać inspiracji do podróży. Przeczytaj wywiad z Seniorką z Plecakiem – dojrzałą blogerką, która podróżuje po świecie we własnym tempie!
Nie myślała Pani o własnej kolekcji, którą można by na przykład promować na targach odzieżowych? Polskie marki tworzone z pasji mają teraz swój czas!
Żeby stworzyć własną kolekcję, potrzebny jest czas i pieniądze 🙂 Niemało pieniędzy – a ja traktuję moją działalność raczej jako hobby, które czasem przyniesie jakiś niewielki dochód. Nie chcę, żeby pochłaniało mi cały czas, lubię robić też inne rzeczy. Na przykład podróżować albo czytać książki.
À propos podróżowania! Dzierga Pani nie tylko w domu przed telewizorem i słuchając radia, ale też w pociągu i autobusie, na wakacjach, a nawet w kolejce do lekarza! Dla niedowiarków wrzuca Pani czasem zdjęcia robótek w nietypowej scenerii. A czy jest jakieś najdziwniejsze miejsce, w którym Pani dziergała?
Ja po prostu nie lubię siedzieć z pustymi rękami, więc zawsze mam ze sobą robótkę! Jak jest to robótka z mało wymagającym wzorem, to słucham równocześnie audiobooków. Dziergałam też na lotnisku – druty drewniane przechodzą przez kontrolę bezpieczeństwa 🙂 Jak samolot miał opóźnienie, to zrobiłam prawie całe plecy męskiego swetra!
Swego czasu, jak wprowadzili obowiązkową wymianę dowodów osobistych, to czekało się w długich kolejkach, żeby złożyć dokumenty. Tam też oczywiście byłam z robótką, dzięki czemu nie denerwowałam się wcale, że tyle to trwało. Byłam też kiedyś świadkiem w sądzie – kto był, ten wie, ile się wtedy czeka na korytarzu! Ale z robótką to nie problem.
Ja po prostu nie lubię siedzieć z pustymi rękami, więc zawsze mam ze sobą robótkę!
A co najdziwniejszego Pani wydziergała? Ubrania, nakrycia głowy, torby, kapcie… Ale może zrobiła Pani też coś nietypowego?
Najdziwniejsze rzeczy, które wydziergałam? Sweter z wielkimi dziurami dla młodego projektanta na pracę dyplomową. Do tego wielka – jedna! – rękawica z jednym palcem i czapka zakrywająca całą twarz 🙂 Kilkanaście lat temu popularne były szydełkowe stringi – szydełkowałam też, nie takie misterne jak te koniakowskie, ale podobały się. Zrobiłam też stringi męskie – bo mnie kolega podpuścił, że nie potrafię! Dostał na urodziny.
Ha ha, pokonany własną bronią! Ciekawe, czy przymierzył…
Szczerze mówiąc, moim zdaniem ta bielizna jest nie do noszenia! Co najwyżej na pokaz 😉
Na kameralny pokaz w zaciszu domowym – czemu nie? 🙂 Jak widać, dzierganie może nieźle zaskakiwać…
Jak najbardziej – nawet mnie samą! A dokładniej mówiąc – blogowanie o dzierganiu. Czasem rozpoznają mnie „fanki” w dziwnych miejscach 🙂 Na przykład kiedyś jeździłam zimą na biegówkach – podeszła do mnie pani, też na nartach, że obserwuje mojego bloga! To bardzo miłe! Albo na przedstawieniu w teatrze w zupełnie obcym mieście.
Czyli – jednym słowem – fani dziergania łączą się. Obserwując Pani dokonania, naprawdę się nie dziwię. Ludzie z pasją działają jak magnes. Nas też Pani przyciągnęła 🙂 Serdecznie dziękuję za rozmowę.
Pięknie to napisane.. Piękna historia życiem pisana. Pozdrawiam serdecznie. Nie wiedziałam, że mieszkamy tak blisko siebie!? :)) Izabela
To prawda – historia bardzo inspirująca. Takie rozmówczynie to my lubimy! 🙂